Nastał
grudzień, a to oznacza ciężki czas dla zakupoholików.
Przeglądając gazetki reklamowe czy Internet ciągle napotykam
banery z promocjami. Stacjonarne sklepy też nie pozostają w tyle.
Kuszą prezentami do zakupów, dodatkowymi rabatami np. mikołajkowy
rabat - 10%, świąteczne prezenty do zakupów powyżej 100 zł, 2 w
cenie 1 itd. Jak się nie dać zakupom? Jak nie powiększać zapasów?
Ja
mimo, że nie jestem idealna w temacie niekupowania i ciągle się
potykam, mam kilka sposobów, które pomagają mi omijać sklepy
stacjonarne i internetowe w okresie przedświątecznym.
Poznaj
moje sposoby, może pomogą także i Tobie?
1.
Sprzedawcy naciągają w grudniu
Jedną
z najskuteczniejszych metod, która odstrasza mnie przed trwonieniem
pieniędzy w grudniu jest to, że boję się naciągactwa. Koniec
roku i gorączka przedświąteczna usypia czujność, którą
wykorzystują sprzedawcy. Pod przykrywką super promocji lub super
niskich cen próbują sprzedać produkty z wadami, krótką datą
ważności lub na zasadach, które są niekorzystne dla kupującego.
To przemawia do mnie tak silnie, że powstrzymuję się przed
większymi zakupami w ostatnim miesiącu roku.
2.
W grudniu jest drożej
Koniec
roku kojarzy nam się często z wyprzedażami i tzw wietrzeniem
magazynów sklepowych. Często jednak jest zupełnie na odwrót. W
grudniu nasze życie nabiera tempa, ponieważ myślimy już o
wigilijnych potrawach, prezentach dla najbliższych i sylwestrowej
kreacji. Pakujemy do koszyków na oślep, a potem okazuje się, że
przy kasie płacimy więcej. Ja staram się obserwować ceny
produktów, którymi jestem zainteresowana. Dzięki temu wiem czy
rzeczywiście super obniżki cen są prawdziwe czy tylko mają na
celu zwabić klientów.
3.
Prezenty kupuję już na jesieni
Kiedyś
kupowałam prezenty na ostatnią chwilę. W grudniowym ferworze
szukałam przedmiotów, które mogłyby spodobać się moim bliskim.
Od kilku lat skrupulatnie notuję przez cały rok pomysły na
prezenty dla rodziny i przyjaciół. Podarunki na Święta Bożego
Narodzenia kupuję już we wrześniu i październiku, a ostatnie
rzeczy dokupuję w listopadzie. Dzięki temu omija mnie gorączka
przedświąteczna i kupowanie tego co zostało w sklepach, a nie to
co rzeczywiście chciałabym kupić.
4.
Nie szukam guza w grudniu
Doskonale
wiem czym skończyłoby się beztroskie serfowanie po Internecie w
grudniu. Ten baner by mnie skusił, tamten rabat czy dodatkowy
prezent za zakupy. Nie zaglądam też specjalnie do galerii
handlowych, bo wiem, że czeka tam na mnie pokusa. Staram się skupić
na przygotowywaniu świąt, sprzątaniu czy spędzaniu czasu z
najbliższymi. Taki miesiąc ascezy zawsze dobrze mi robi, ponieważ
udaje mi się odłożyć nieco więcej na koncie oszczędnościowym.
Te pieniądze przydają się, ponieważ...
5.
Styczeń zawsze jest ciężki
Najgorszym
miesiącem jest dla mnie styczeń. Ceny zawsze idą w górę, miesiąc
jest długi a dni nadal krótkie. Zawsze odczuwam wtedy brak
pieniędzy na swobodne wydatki, a to generuje we mnie stres i
niepewność. Nie lubię czuć tej niepewności czy starczy mi
na najpotrzebniejsze rzeczy, dlatego też powstrzymuję się przed
przeglądaniem ofert sklepów stacjonarnych i internetowych. Czekam
już na wiosnę i chyba przez to ten pierwszy miesiąc nowego roku
tak mi się dłuży. W grudniu staram się myśleć perspektywicznie
i odłożyć jak najwięcej pieniędzy na nowy rok. To skutecznie
odstrasza mnie od wydawania pieniędzy lekką ręką.
Ciągle
jestem uzależniona od zakupów. Wiem o tym, że moja walka wciąż
trwa i już dużo osiągnęłam, ale wciąż nie mogę nazwać siebie
zwycięzcą. Ciągle się potykam i mimo, że jestem już na prostej
to mam chwile słabości. Mam jednak wiele sposobów jak powstrzymać
się przed uszczuplaniem portfela. Część z nich poznałaś/eś w
tym poście. Na kolejne zapraszam w następnych postach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz