Minął 2016 rok. W grudniu robiłam podsumowanie roku i doszłam do wniosku, że to był naprawdę dobry rok. Dobry, bo wydarzyło się w moim życiu wiele dobrego, także na płaszczyźnie walki z zakupoholizmem. Przestalam nałogowo kupować kosmetyki, używam wielu naturalnych produktów i produkuje kosmetyki sama. W tej kwestii wyznaje minimalizm. Pokochałam szare mydło, naturalne oleje do pielęgnacji skóry i dezodoranty bez soli aluminium. Nie otwieram kilku kosmetyków naraz, tak jak miałam w zwyczaju robić to wcześniej. Ubrania także nie narastająw tak szybkim tempie jak kiedyś. To dlatego, że karmię moją 3.5 miesięczną córeczkę piersią więc na razie wszystkie ubrania bez możliwości rozpiecia odpadają. Mimo tych dobrych spraw wciąż czuje że temat analogowego kupowania nie jest mi obcy. Uwielbiam kupować i wydawać pieniądze. Lubię wybierać, płacić i wracać do domu z nowymi rzeczami. Co więc jest teraz numerem 1 w mojej walce? Stety i niestety ogrom pieniędzy wydaje na jedzenie i ubrania dla dziecka. Lodówka jest zawsze pełna i choć nic się nie marnuje, czasem mam wrażenie ze mamy tego wszystkiego za duzo. Podobnie jest z ubrankami dziecięcymi. Ostatnio załapałam się na tym, że znajduje ubranka, których córka wcale nie założyła a już są za małe. Wszystko dlatego ze ubranek ma naprawdę dużo i nie nadąża ich zakładać.
Cieszę się, ze uświadomiłam sobie te 2 problemy, bo wiem nad czym mam pracować w najbliższych miesiącach. Zależy mi na ograniczeniu wydatków na jedzenie, bo wydaje na nie zbyt dużo. W listopadzie spisywalam wydatki na żywność i wyszło ok 900 zl tylko na składniki na śniadania i kolację. To kwota na 2 osoby i oboje z mężem doszliśmy do wniosku, że to sporo. Chciałabym też ograniczyć kupowanie ubrań dla córki. Dziecko rośnie naprawdę szybko i wielu ubrań nie zdąży się założyć ani razu.
A jak jest u Ciebie? Jak zaczynasz Nowy Rok? Czy też chcesz walczyć z zakupami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz