czwartek, 14 września 2017

Dlaczego kupujemy za dużo?

Pisałam kilka dni temu, że ponownie staję do walki z zakupoholizmem. Już myślałam, że ten temat mnie nie dotyczy, a wystarczyły dwa miesiące wakacji i różne promocje w drogeriach, aby temat powrócił. Znów jestem zmęczona zapasami i tym, że upłynie sporo czasu zanim pozbędę się nadmiaru. Ten, kto boryka się z podobnym problemem wie, o co mi chodzi. Zaczęłam się zastanawiać co powoduje, że kupujemy zbyt dużo. Oto do jakich wniosków doszłam:




Kupujemy na poprawę humoru:

Jedni smutki zajadają, inni kupują ubrania czy kosmetyki. Kiedy masz doła starasz się poprawić nastrój nową szminką? Też tak mam. Wahania nastrojów u mnie kończą się wizytą w cukierni i zakupem ciastka, albo wizytą w drogerii i "małym drobiazgiem" w postaci kosmetyku. Wszystko fanie jeśli takie drobiazgi na poprawę humoru zdarzają się rzadko, ale co w momencie kiedy szargają tobą nerwy co drugi lub trzeci dzień? Każda taka wizyta i poprawa humoru ciastkiem to obawa, ze waga pójdzie w górę, a wizyty w drogerii grożą zapasami. 

Kupujemy z nudów:

Czasem łapię się na tym, że czekając na kogoś na mieście wchodzę do drogerii jedynie popatrzeć. Potem przypomina mi się, że właściwie to kończy mi się szampon, więc kupuję nowy ( nie ważne, że na pewno w zapasach mam jeszcze butelkę lub dwie). Chodząc po centrum handlowym zajrzę to tu, to tam, kupię tu maseczkę, a tam tonik i do domu wracam z nowymi produktami.

Kupujemy, bo jest promocja nie do odrzucenia:

Ach te okropne promocje. Niby wiem, że promocja jak nie ta to inna, a jednak ciągle daję się nabrać. No weźmy przykładowo taki Rossmann. Ciągle zachęca do kupna, w ofercie 2 plus 2 gratis. Ostatnio dałam się nabrać na zakupy w ofercie pielęgnacji (odżywki, balsamy, pomadki ochronne). Nie potrzebowałam nic a jednak weszłam i wybrałam 8 produktów, bo szkoda nie skorzystać. Zapłaciłam 150 złotych za rzeczy, które nie są mi potrzebne na tu i teraz. Miałam kaca moralnego, ale co z tego skoro już wyszłam ze sklepu z zakupami. Teraz Rossmann znów kusi promocją na higienę, ale powiedziałam sobie DOŚĆ! Nie chcę być ciągle niewolnikiem zakupów.

Kupujemy, bo dana rzecz jest super modna lub popularna:

Sądzę, że gdyby nagle była moda na czerwony tusz do rzęs wiele zakupoholiczek by się na niego skusiło. Nie ważne, że nie pasuje do karnacji, że pieką po nim oczy. Ważne, że jest supermodny. Tak samo jest z ubraniami. Teraz na czasie jest kolor moro. Ja akurat mam kilak ubrań w tym odcieniu więc nic mnie nie kusi, ale sądzę, że mogłabym być podatna na zakupy gdybym akurat nic w tej kolorystyce nie miała. 

Jakie inne przyczyny zakupów znasz?

poniedziałek, 11 września 2017

Moje zapasy {stan na 6 września 2017}

Zrobiłam zdjęcia wszystkich NIEOTWARTYCH kosmetyków. Celowo podkreślam nieotwartych, bo to zapasy, a w użyciu w łazience i w  2 kuferkach mam jeszcze pootwierane kosmetyki. Dramat! Totalny dramat! Jestem na siebie bardzo zła, bo ciągle marzy mi się taki totalny minimalizm w tej dziedzinie. Bardzo chciałabym mieć tylko po 1 kosmetyku w zapasie tak na czarną godzinę i móc swobodnie wybierać nowe kosmetyki. Cieszyć się zakupami, pozwolić sobie na coś droższego, a nie kupować masowo gdzieś na promocji kosmetyki, które wpadły do koszyka, bo były tanie, dodawali je gratis czy dostałam je gdzieś od kogoś. Czeka mnie wiele pracy, to nieuniknione, ale myślę, że warto.

KOSMETYKI DO DŁONI I STÓP



KOSMETYKI DO MYCIA CIAŁA


KOSMETYKI DO CIAŁA: BALSAMY I PEELINGI


KOSMETYKI DO TWARZY: DEMAKIJAŻ, KREMY DO TWARZY I POD OCZY, KOLORÓWKA



KOSMETYKI DO WŁOSÓW: SZAMPONY, MASKI, ODŻYWKI, KOSMETYKI DO STYLIZACJI



INNE



Jeśli dobrze liczę to mam aż 207 nieotwartych kosmetyków. Tak jak napisałam wyżej mam też otwarte kosmetyki pochowane w kuferkach i pudełkach oraz kosmetyki w użyciu. Zobaczymy jak uda mi się to zużywać. Jedno wiem na pewno nie mogę kupować przynajmniej do końca roku.

niedziela, 10 września 2017

Myślałam, że to koniec, a jednak nie

Blog umarł, bo byłam przekonana, że temat zakupoholizmu i chomikowania wszystkiego co popadnie mnie już nie dotyczy. Do czasu... W wakacje poszalałam zakupowo. Najwięcej poszło na kosmetyki i ubrania. W zeszłym tygodniu zajrzałam do kartonu z zapasami kosmetycznymi i znów przeraziłam się. Wiesz co myślę? Że z zakupami jest tak jak z alkoholem. Dopóki nie pijesz to trzymasz się i jesteś silna, ale wystarczy że popuścisz i choć raz złamiesz swoje zasady. Koło zaczyna coraz szybciej się obracać i wpadasz w wir. Na początku nie zwracasz uwagi, że nałóg powraca, bo to tylko niewinne zakupy, jeden kieliszek. Ale kiedy zaczynasz się orientować, że coś nie gra, jest już dość późno. I tak jest ze mną. Niby tylko drobne zakupy w drogerii, a przy kasie idzie 150 złotych. Rossmann, Drogeria Natura, zakupy kosmetyczne podczas wycieczki zagranicznej i nim się obejrzałam znów 400 zł na kosmetyki poszło. Tak więc usiadłam w zeszłym tygodniu i podliczyłam ile czego mam. I znów czuję się podle, bo znów tonę w zapasach. Tak więc powracam do pisania tego bloga, bo jest to dla mnie jak odwyk.Wiem, że tu zagląda sporo osób. Odezwijcie się, zacznijmy razem tworzyć społeczność, która będzie sobie pomagać w walce z komplulsywnymi zakupami. 

Przeczytaj także

Dlaczego kupujemy za dużo?

Pisałam kilka dni temu, że ponownie staję do walki z zakupoholizmem. Już myślałam, że ten temat mnie nie dotyczy, a wystarczyły dwa miesiąc...